Skip to main content
Home » Rozwój dziecka » Miłość, rodzicielstwo i praca
Rozwój dziecka

Miłość, rodzicielstwo i praca

Aneta i Robert Żuchowscy

Para z programu „Ślub od pierwszego wejrzenia”

Rodzicielstwo to dla nich wspólna podróż pełna miłości, równego zaangażowania i wzajemnego wsparcia. Aneta i Robert Żuchowscy udowadniają, że podział obowiązków może być harmonijny, a codzienne wyzwania – od opieki nad dziećmi po łączenie życia rodzinnego z pracą – można pokonać razem.


Relacja taty z dziećmi – jaka ona jest? Co było największym zaskoczeniem?

Relacja Roberta z dziećmi jest wspaniała, niemalże taka sama, jak moja z nimi, a to rzadko spotykane. Ale Robert tyle samo pracy, miłości i czasu daje dzieciom, co ja, więc nie mogło być inaczej. Nie ma tutaj sytuacji, że jako mama robię przy nich więcej, jesteśmy w tym razem.

Czy coś było zaskoczeniem jeśli chodzi o ich relacje?

Nie, Robert jest człowiekiem o pięknym, wielkim i wrażliwym serduszku, więc wiedziałam, czego się spodziewać, mogłam ewentualnie niemiło się zaskoczyć, ale na szczęście tak nie było.

Jak zmieniła się wasza relacja po narodzinach dzieci?

Myślę, że po narodzinach dzieci się do siebie zbliżyliśmy, szczególnie po urodzeniu pierwszego dziecka, bo to było coś nowego, a robienie nowych rzeczy razem zawsze zbliża. I był to owoc naszej miłości, więc tym bardziej – chwile przepełnione niesamowitym szczęściem.

Jak udaje się wam pogodzić rodzicielstwo z pracą zawodową? Co jest największym wyzwaniem?

Poświęcam się na razie w 100 proc. rodzicielstwu (z wyboru!), więc o pracy zawodowej teraz nie myślę, a nawet nie miałabym jak, ponieważ naszym życiem codziennym rządzi teraz młodsze z dzieci – Hania, która urodziła się w 24. tygodniu ciąży. Grafik wypełniają jej wizyty u przeróżnych specjalistów i ciągłe rehabilitacje, ażeby niedługo już sama mogła biegać i cieszyć się życiem na maxa. Tylko to się teraz liczy.

Mamy też to szczęście, że tata (Robert) może pracować także zdalnie. Gdyby nie to – nie mam pojęcia, jak byśmy pogodzili to wszystko ze sobą i jak Hania by jeździła np. na rehabilitacje. Nie mamy babć, dziadków i innych ludzi, którzy zostaliby z dziećmi, kiedy my moglibyśmy robić swoje rzeczy. Wszyscy są daleko lub najzwyczajniej w świecie pracują. Jesteśmy więc pozostawieni sami sobie.

Dlatego to wielkie szczęście, że Robert może pracować też z domu i możemy się wspierać.

Jak dzielicie się obowiązkami rodzicielskimi? Czy macie swoje stałe role, czy staracie się podchodzić do tego elastycznie?

Zdecydowanie nie ma podziału jeśli chodzi o obowiązki zarówno rodzicielskie, jak i domowe. Robimy wszystko na równi!

Początki rodzicielstwa bywają wymagające – co było dla was największym wyzwaniem?

U nas początki były przepełnione niesamowitym szczęściem i wdzięcznością, nie mam złych wspomnień, nie chodziłam zmęczona, nieumyta, głodna, bo np. dziecko było tak wymagające lub bałam się je zostawić – to kompletnie nie ja. Czekałam bardzo długo na to, żeby zostać mamą, urodziłam dopiero w wieku 32 lat. To było spełnienie moich najskrytszych marzeń, więc co by się wtedy nie działo, dla mnie to było piękne. A Robert po dwóch dniach w domu wrócił do pracy, bo Mieszko był tak mało wymagający, że nie było sensu siedzieć w domu.

Wbrew wszystkim, którzy mówili jak bardzo będziemy niewyspani itp., niestety – prognozy się nie sprawdziły.

Tak też było z drugim dzieckiem – śpi w nocy jeszcze lepiej niż starszak, więc takich dzieci i nocy życzę każdemu rodzicowi! Chociaż byłam przekonana, że skoro z pierwszym było tak łatwo, z drugim już to nam się nie uda, że to za dużo szczęścia! Okazało się, że jesteśmy naprawdę szczęściarzami, a niektórzy goście, którzy u nas nocują, nie mogą się nadziwić, że mając takie maluszki, w tym niemowlaka, śpimy całe noce. I to niekrótko, bo Hania potrafi spać do godziny 10-11! Takie dzieciaki mogłabym mieć non stop!

Next article